Quantcast
Channel: Wiedzma bloguje
Viewing all 182 articles
Browse latest View live

Mocznik w roli głównej: Isana Med, Urea i Urea+

$
0
0
 

Witam :)
Dzisiaj chciałabym Wam opisać / przybliżyć / obsmarować Isanowe balsamiszcza z mocznikiem - wersje 5,5% oraz 10%.

Najpierw przybliżmy się bliżej mocznikowi. Na mocznik ostatnio jest szał - każda szanująca się firma kosmetyczna wypuszcza całe linie kosmetyków z różnymi stężeniami tego składnika. Nie dziwię się, bo dobrze dobrane potrafią czynić cuda. Ale jak to zwykle bywa - źle dobrane mogą zrobić kuku ;]

TROSZKĘ TEORII...

MOCZNIK (UREA) - Hydrofilowa substancja nawilżająca, mająca zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka. Działa keratoplastycznie (zmiękcza warstwę rogową), a w wyższych stężeniach działa keratolitycznie (złuszcza zrogowaciały naskórek). Mocznik stosowany jest głównie w balsamach do pielęgnacji skóry suchej, przesuszonej, a w wyższych stężeniach np. do zrogowaciałej skóry stóp. [źródło]

Czy mocznik jest bezpieczny? Tak i nie!

Mocznik jest substancją nietoksyczną i naturalnie występuje w naskórku jako składnik NMF, czyli jest dobrze tolerowany i nie uczula. Ma neutralne pH. Czyli - fajny.
ALE 1) może podrażniać skórę, oczy i drogi oddechowe 2) w stężeniu 40% może rozpuszczać paznokcie (chore), a co dopiero naskórek albo włosy. [źródło]
W codziennej pielęgnacji najbezpieczniejsze stężenie to do około 5%, w którym mocznik działa nawadniająco i zmiękczająco na naskórek oraz ok. 10% w przypadku skóry z zaburzeniem rogowacenia, np rogowaceniem okołomieszkowym, łuszczeniem, mocnym przesuszeniem.
Są dostępne preparaty o wyższym stężeniu mocznika, nierzadko w połączeniu z kwasami AHA albo BHA - i te radziłabym stosować albo do zadań specjalnych (np szorstkie pięty; łuszczenie skóry głowy, dermatozy i choroby skóry) albo doraźnie, np po depilacji i im wyższe liczby tym lepiej, żeby to było w konsultacji z lekarzem.

Wiedźma vs mocznik

Od kilku lat jestem wielką fanką kosmetyków z mocznikiem i chętnie sięgam po nowe, zwłaszcza że ich skład często układany jest pod wrażliwców, jak na zamówienie :)
Początkowo bałam się tego składnika, bo zraziłam się do produktu z wysoką zawartością jego i kwasu salicylowego, ale już wiem, że winny podrażnieniu były raczej kwas i źle dobrana kuracja.
Lubię zwłaszcza mocznik w stężeniu ok. 5% w lekkich, humektantowych formułach w produktach do twarzy, smarowania ciała, w kremach do rąk - oraz w produktach myjących, do których dodaję mocznik półproduktowy (tu zazwyczaj do 2% gdyż tak mi po prostu wygodniej - dzięki temu mam jedyny na świecie żel pod prysznic mocznikowy na łagodnych detergentach :P).

KONIEC WSTĘPU :)

Bohaterami dzisiejszego wpisu są dwa mocznikowe mazidła do ciała Isana Med.

Co w składzie piszczy?

Poniżej składy pokolorowałam wg następującego klucza:
emolienty - substancje natłuszczające
humektanty - substancje nawadniające
do zadań specjalnych - substancje łagodzące
do zadań specjalnych - różne

W obydwu składach jako "punkt orientacyjny" mamy konserwant phenoxyethanol, którego dopuszczalne stężenie to 1%. Substancje występujące dalej w składzie, zwłaszcza roślinne, nie mają wielkiego działania pielęgnacyjnego, ale drażniące nadal mają swój potencjał.

Isana Med, Urea 5,5%
Emulsja 5,5% to woda, 5,5% mocznika, do ok. 5% gliceryny i miks emolientowy, czyli mamy formułę przede wszystkim nawadniającą i lekko natłuszczającą. W mniejszych ilościach mamy substancje łagodzące a na szarym końcu potencjalnie drażniący wodorotlenek sodu.
Spodziewać się można więc lekkiej do średnio lekkiej emulsji do użytku na co dzień dla skóry z tendencją do wysychania. Jako nawadniająca będzie łagodzić napięcie i świąd spowodowany suchością.
I mniej więcej tak działa :)
Urea 5,5% to dość lekkie mleczko o neutralnym zapachu (czuć mocznik, to niestety charakterystyczna nuta ale do zniesienia), dobrze się rozprowadza na skórze i szybko wchłania, nie pozostawiając lepkiej warstwy.

Isana Med, Urea+ 10%

W mleczku prócz wody, 10% mocznika i kilku emolientów mamy morze substancji tworzących konsystencję i smarowność, gdyż preparaty z wysoką zawartością mocznika mają dość tępą konsystencję. Jest i Piroctone Olamine - składnik przeciwgrzybiczy, który stosuje się w małych stężeniach.
To co dobre znajduje się niestety po konserwancie :( A szkoda, bo jest pysznie - skwalan, pantenol, mleczan sodu, olej rycynowy, wosk pszczeli, chroniący przed UV tlenek tytanu, olejek z rumianu szlachetnego. Nie ma tu składników potencjalnie szkodliwych, nie licząc indywidualnych nadwrażliwości i alergii. Pamiętajcie, że niektórym może szkodzić już sam mocznik w tym stężeniu.
Mleczko Urea+ jest bardziej gęste niż emulsja, trudniej się rozprowadza i dłużej wchłania. Nie ma mowy o wskoczeniu w ubranie tuż po kąpieli.
Nie odniosłam wrażenia, żeby nawadniało lepiej niż emulsja 5,5%. Natomiast mocniej natłuszcza, skuteczniej zmiękcza skórę, np na stopach oraz łagodzi, np po depilacji i lepiej łagodzi świąd z przesuszenia.

Mocznik na włosy i skalp?

Już wiemy, że możemy stosować mocznik na włosy i skórę głowy :)
Są szampony z mocznikiem do skóry suchej (5% - choćby Isana :) ), odżywki do włosów przesuszonych (5% - np odżywka Neutrea: recenzja), preparaty na łuszczenie skóry głowy (do 30%, wspomniany Cerkogel, Squamax).

Emulsja IM Urea 5,5% znalazła zastosowanie w mojej pielęgnacji włosów i skóry głowy.
Moim patentem na zwiększenie nawilżenia przesuszonych włosów jest nałożenie na włosy emulsji Urea razem z olejem lub maską przed myciem, ale polecam tę metodę tylko przy włosach sztywnych i raczej grubych, przy cieńszych i delikatnych najwyżej jako mały dodatek.
Emulsja Urea jest IMO produktem bezpiecznym do stosowania na skórę głowy, żaden ze składników nie powinien nasilać ewentualnych problemów skórnych, np łupieżu, przerostu flory itp. Może przyspieszyć obciążanie włosów jako produkt relatywnie treściwy.
Zdarza mi się również wcierać odrobinę emulsji w skalp między myciami, nawadnia lepiej niż emulsja Emolium :)

Czy jeśli mocznik w 5% stężeniu działa cudnie, to czy mocniejszy będzie działał cudniej?
Obawiam się, że nie. Chyba, że zależy nam na złuszczeniu i przez to wygładzeniu powierzchni włosa ;] Albo mocnym zmiękczeniu.
Albo przychlaście, bo w przypadku mleczka Urea+ produkt może być trudny do zmycia.

Warto?

Jeśli jesteś sucharem i wrażliwcem - warto :)
Dobre i tanie, mówiąc krótko :) Mniej niż 10zł za butelkę, a w promocji nawet za 5-6zł :D Mi się sprawdziły i kupię ponownie, emulsję 5,5 na pewno, mleczko 10% zobaczymy, bo skóra mi się poprawia i taki kaliber chyba już nie jest mi potrzebny :D

Szampon i żel pod prysznic z tej serii były bohaterami wrześniowych Szortów - znajdziecie tam krótką analizę składów.

Czemuż ach czemuż Rossmann wycofał odżywki do włosów z tej serii zanim pojawiły się w Polsce? Eh...

* * *

A co Wy sądzicie o produktach z mocznikiem?
Macie swoje patenty na mocznik?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #3

$
0
0

I znowu niedziela :)

Czemu na zdjęciu jest aż tyle kosmetyków? Bo włosom dostało się dwa razy!

Zestaw sobotni
  • Isana Med, Urea Dusche w roli szamponu rypacza
  • Zoxiderm (kuracja na skórę)
  • Ziaja, Maska intensywny kolor z olejem rycynowym
  • płukanka lniana
  • Isana Hair, Express Spulung Oil-Care (odżywka w sprayu)
Na uwagę, niestety negatywną zasługuje odżywka w sprayu Isana, mój nowy nabytek. Miałam nadzieję, że dzięki lekkim silikonom, masłu shea i olejkowi arganowemu (w aptekarskich dawkach) nabłyszczy i przygładzi moje włosy. Niestety mikroskopijne ilości protein pszenicy robią to co u mnie zwykle robią - czyli matowią i plączą włosy... A mogło być tak pięknie...
Żel pod prysznic w roli szamponu w tym przypadku  podwójnie nie wypalił - raz, że nie domył, dwa - podrażnił mi skalp. Szkoda, bo poprzednia butelka radziła sobie trochę lepiej w tej roli.



Sobotni dzień spędziłam bardzo aktywnie, do matu doszło jeszcze większe splątanie i suchość, więc aby wyglądać jak człowiek jutro - zdecydowałam się dziś na ponowne mycie włosów, już bez protein.
  • Barwa Naturalna, Szampon Len & Witaminy w roli rypacza (żeby usunąć proteiny :( )
  • Baza Odżywkowa z Blisko Natury [opinia]
  • GP Jedwab + olej z baobabu jako serum

Tutaj włosy są jeszcze wilgotne, ale jest o niebo lepiej :) Bardziej miękko i bardziej z sensem. Nawet bez glutka lnianego!

A jak Wasze włosowe niedziele?

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Short news #9

$
0
0
Nazbierało się newsów, którymi chciałam się z Wami podzielić. Więc do dzieła!

#

Pierwsze i chyba najważniejsze - dzisiaj wybieram się na moje pierwsze spotkanie blogerek :) Mam nadzieję, że spotkam tam którąś z Was, że będzie miło, przyjemnie spędzimy czas i kto wie, może nawiążemy nowe znajomości, które wyjdą poza blogowy świat?

http://malowanasloncem.blogspot.com/2014/06/letnie-spotkanie-blogerek-w-rzeszowie.html
# #

Oczywiście kosmetycznie! O ile zazwyczaj nie zwracam uwagi na "odżywki" do włosów w sprayu, tak na te zwróciłam... i chcę! Czekam na promocję i naprawdę spodziewam się, że mogą coś robić!
Mowa o nowych odżywkach w sprayu Biovax - NutriQuick.

http://www.biovax.pl/images/produkty/11_m.png
Ich całą listę znajdziecie na KWC [gotowa wyszukiwarka], część wraz ze składami.
Na czym polega ich przewaga? Otóż może najpierw przypomnę, jak analizuje się składy produktów w sprayu. Taka odżywka to przynajmniej 85% wody w przypadku półproduktowych mgiełek, więc gotowe będą miały przynajmniej 90% wody. Więc aby składniki w niej rozpuszczone faktycznie działały, powinny albo znajdować się bardzo wysoko w składzie, albo być powinny produktami, które stosuje się w małych stężeniach (np witaminy,  proteiny, ekstrakty roślinne, które są stężone). I tu raczej tak jest!
Następne, co mi się podoba, to to, że produkty z różnych serii mają szansę faktycznie różnie działać, bo różnią się składnikami wiodącymi: Olejkowa będzie trochę bardziej natłuszczać, proteinowa jest proteinowa, mleczna jest całkiem mocno mleczna itp :)

I co my tu mamy? :)
Kilka przykładowych składów.

Biovax NutriQuick, Do włosów blond
silikon, gliceryna, nawilżacz i ekstrakty owocowe
produkt ma szansę nabłyszczać włosy przez domknięcie łuski, nie obciążać

Trzy olejki
po podobnym początku również ma 3 olejki :)
wygląda na lepszy produkt do włosów suchych i szorstkich, nie grozi przeproteinowaniem

Do włosów wypadających
Biotyna, mleczko pszczele, kolagen - może nie uczynią cudów w kwestii wypadania włosów, bo nie od tego jest odżywka i to w sprayu - ale skład jest najprostszy i bez większych obaw sięgnie po nią wrażliwiec skalpowy i włosowy taki jak ja.

Wersja Jedwab + Keratyna
Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Betaine, Silk Amino Acids, Hydrolyzed Silk, Hydrolyzed Keratin, Royal Jelly, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Collagen, Panthenol, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Parfum, Phenyl Trimethicone, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Cetrimonium Chloride, Tetrasodium EDTA, Methylisothiazolinone, Sodium Sulfate, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Linalool, C.I. 42090.
[źródło - wizaz.pl]
Ten produkt może mieć na tyle wysoką zawartość protein, że może powodować przeproteinowanie na włosach wrażliwych na proteiny - ale spodoba się tym, które je lubią.

Produkty w sprayu nie zadbają o całą pielęgnację włosów, ale mogą ją przyjemnie uzupełnić, np jako rozplątywacz, poprawiacz wyglądu włosów zniszczonych, odpuszacz, zabezpieczacz (to mniej, lepsze będzie serum olejkowe ;]) albo reanimator skrętu między myciami.

Cena regularna to około 20zł. Czekam na promocję :)

# # #

Rossmann znowu miesza w składach :(


Łagodny szampon-żel pod prysznic Alterra już nie jest łagodnym produktem bez SLS.

nowy skład
Dla porównania stary skład:
Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Capryly/Capryl Glucoside, Alcohol, Xanthan Gum, Sucrose Laurate, Levulinic Acid, Glucose Glutamate.
[źródło - wizaz.pl]

Wiem, że wiele z Was było zadowolone ze starej wersji. A nowa? Nie ma substancji zapachowych, nie ma nawet alkoholu, który był w starej wersji ale podobno jakoś szczęśliwie zrównoważony i nie szkodził. Ma więcej składników nawilżających i łagodzących dobrze tolerowanych przez skórę... ale nie jest to już łagodne myjadło.


To tyle na dziś!

Znacie już te nowości? Co o nich sądzicie?

Buziaki!
Wiedźma :)


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #4

$
0
0

Tak się złożyło, że moja niedziela dla włosów wypadła trochę w sobotę a trochę w poniedziałek :)
Ogólnie miewam ostatnio włosowe kryzysy - a pogoda nie pomaga, bo wilgotność bardzo skacze. Cóż - los falowanych :P

Sobotnie SPA - miało byc tak pięknie!
Całonocne olejowanie kokosem. Szampon - rypacz a na deser maska Biovax pod folię - brzmi jak przepis na udaną frzurę. Niestety tylko brzmi.
Pierwszy mój zlot blogerek, człowiek chciał się pokazać - a tu szopa.
Stare ludowe przysłowie mówi "Chłopem, dzieckiem i włosami się nie pochwalisz (jak Ci zależy)" i tu niestety okazało się prawdziwe :P

Poniedziałek - dużo ostatnich desek ratunku
Miał pomóc szampon-rypacz i nawilżająca mgiełka? Miał ale nie pomógł.
A co może pomóc? Nie ma loków, to choć nieuczulające wygładzenie? Przypomniał mi się patent Anwen z mąką ziemniaczaną w maskach, który u niej daje efekt nieziemskiego wygładzenia.
A co wyszło u mnie? :) Loczki :D

światło dzienne poranne, włosy wilgotne z reanimacji (skutki chodzenia spać z mokrą głową :P)

Łyżeczka mąki na łyżkę maski to olbrzymia porcja kosmetyku. Mąka dobrze się połączyła z maską i bardzo przyjemnie rozprowadziła na włosach i skalpie. Podrażnień zero, suchości zero. Włosy gładkie i miękkie. Jestem urzeczona i będę sięgać po mąkę ziemniaczaną częściej, zobaczymy, jak się sprawdzi na dłuższą metę :)

A co gościło na Waszych głowach?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Nowości - czerwiec/lipiec

$
0
0
http://www.magiawogrodzie.pl
I oto mamy lipiec :) I to nawet prawię połowę lipca.

Miało być u progu - a wyszło jak zwykle - chciałam się Wam  pochwalić nowościami, które zagościły w moich kolekcjach.

KSIĄŻKOWE


Olga Rudnicka, Fartowny pech - to nagroda w konkursie / rozdaniu na blogu Aniamaluje [KLIK]. Książka opisywana jest jako przezabawny, przewrotny kryminał. Pozycja lekka ale i wciągająca, więc lepiej nie sięgać po nią "do poduszki" przed długim dniem w pracy :) Książka czeka na urlop, którego już nie mogę się doczekać!
Klaudyna Hebda, Ziołowy zakątek - to książka, którą otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Nasza Księgarnia. Książka to pięknie wydany zbiór przepisów i porad kosmetycznych Klaudyny Hebdy, autorki bloga Ziołowy zakątek [KLIK]. Nie miałam jeszcze okazji wypróbować żadnego z przepisów, ale po samym przekartkowaniu księgi mam ochotę na kilka kremów i mazideł!
Jak widzicie - książkę otrzymałam w dwóch egzemplarzach. Jeden z nich jest dla Was! Wkrótce ogłoszę konkurs, w którym będziecie mogły powalczyć o wygraną :)

WYGRANE KOSMETYCZNE

Dawno nie miałam takiego szczęścia w konkursach i rozdaniach :)


W rozdaniu u Blondhaircare [KLIK] wygrałam kultową maskę do włosów Gloria. Jeszcze nigdy nie miałam okazji jej używać. Nie jest łatwo dostępna w mojej okolicy. Wygraną ufundował sklep www.polskie-kosmetyki.pl. W paczuszce znalazłam jeszcze duże opakowanie zabiegu do laminowania włosów Marion (pisałam o nim w Szortach - tam znajdziecie krótki opis składu i prognozowane działanie :) ) oraz sporo próbek kremów i ser do twarzy. Na dokładkę - kod zniżkowy na najbliższe zakupy.


Również poszczęściło mi się w rozdaniu u Eter [KLIK] - mojej włosowej kuzynki. Nasze włosy wyglądają podobnie, zachowują się podobnie (niesforne, ciężkie) i lubią podobny typ pielęgnacji (głównie emolientowo-humektantową), chociaż moje preferują wiele mniejsze cząsteczki. W konkursie nagrodą było łagodne mydełko do rąk i twarzy marki Omia (która kusi mnie od dawna ze względu na proste i bezpieczne dla wrażliwca składy). "Żeby mydełku nie było smutno w podróży" Eter dorzuciła odżywkę Balea z arganem i odlewkę maski Omia też z arganem. Maskę miałam na włosach już dziś, zapowiada się bardzo dobry efekt - ale tym pochwalę się we wpisie o włosowym spa :)

PO SPOTKANIU BLOGEREK...

Nie wiem, czy to nie faux pas, żeby chwalić się nabytkami przed relacją ze spotkania? Oby nie :) Dziewczyny są bardzo zabiegane i jeszcze nie wymieniłyśmy się zdjęciami po spotkaniu. Więcej napiszę w relacji :)

A prezentów było... dużo! Będzie co testować - i znajdzie się tu też coś dla Was :)


ZDROWOTNIE

W ciągu kilku ostatnich miesięcy odwiedziłam wielu lekarzy, by ustalić naturę problemu z nietolerancją pokarmową, z którą się borykam oraz ustalić konkretny plan działania. Na zakończenie bardzo długiej listy badań przepisanych od lekarzy wykonałam test na nietolerancje pokarmowe Food Detective (więcej na stronie producenta i dystrybutora - KLIK). Test wykrywa przeciwciała IgG w krwi, związane z alergią III typu, zwaną również alergią późnoobjawową, ukrytą, IgE-niezależną, nieanafilaktyczną, IgG-zależną oraz nietolerancją pokarmową. Tej ostatniej nazwy osobiście unikam, bo IMO sprawia, że bagatelizuje się temat. Owszem, alergia ukryta rzadko ma skutki śmiertelne jak anafilaktyczna (ta "normalna"), ale może powodować wiele chorób i nieprawidłowości, prowadzić do niedożywienia mimo obiektywnie dobrej diety i bardzo pogarszać jakość życia.


Stałe czytelniczki bloga wiedzą, że krążę wokół tego tematu od dawna. Czuję się trochę ambasadorką osób z alergiami i poczuwam się do rozpowszechniania informacji na ten temat. Chciałabym opublikować większy wpis o badaniach, jakie IMO warto zrobić, jeśli podejrzewamy u siebie alergie i o samym teście Food Detective - na moim własnym przykładzie. Dajcie znać w komentarzach, czy interesuje Was taki wpis i jak szeroko potraktować temat?

* * *
A co u Was? :)


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #5

$
0
0

Witajcie :)
Już chyba tradycyjnie włosowe spa wypadło mi we wtorek :) Niestety czas na notkę miałam dopiero dziś.

Korzystając z luźniejszego popołudnia włosy po raz pierwszy od dawna dostały olej - a konkretnie naftę kosmetyczną z olejem rycynowym Anna i do tego odrobinę Maski z miodem i Jagodami z Ruskiej Bani. Do zmywania użyłam odżywki Kallos Color. Całość zmyłam łagodnym szamponem Alverde z winogronami i awokado.
Naftę "zupgradeowałam" o rozpylacz, teraz aplikacja na włosy i skalp jest banalnie prosta (nafta ma bardzo lejącą konsystencję, prawie jak woda - przez co przecieka przez palce i łatwiej jest naolejować ubranie, pół łazienki niż włosy :) ).
Do odsączania z wody użyłam po raz pierwszy turbanu Pilomax, który otrzymałam na spotkaniu blogerek. Służy on do maskowania i niestety nie pije wody, ale pozwolił włosom się zdefiniować w grubsze loki (ale przez to schły wieki).
Efekt? Włosy zmierzwione ale miękkie i pokręcone. Niestety musiałam położyć się spać z wilgotnymi włosami i rano na głowie był już tylko pokręcony bałagan :)

Co na mojej głowie zdarza się często - przy spuszonej wierzchniej warstwie spód wygląda cudownie! :) Wielka szkoda, że całość tak nie chce :P Sugeruje to potrzebę lepszego zabezpieczenia wierzchniej warstwy, być może inwestycję w satynową poszewkę na poduszkę?
O ile mi wiadomo, część falowanych ma odwrotnie - gładki wierzch i zmierzwiony spód!


Widzę potrzebę powrotu do regularnego olejowania. Ze względu choćby na szalejącą wilgotność powietrza [wpis o pogodzie] włosom przyda się dodatkowa porcja kwasów tłuszczowych - a nawet w tak trudnych kosmetycznie warunkach atmosferycznych oleje to zawsze bezpieczna opcja :)

Jak wygląda Wasza pielęgnacja włosów obecnie?

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Alergie i nietolerancje wg Wiedźmy

$
0
0
http://jeanetteshealthyliving.com/2011/01/food-allergies-what-to-eat-when-you-cant-eat-anything.html

Witam!
Chciałam napisać krótki przewodnik po wszystkim, o czym dowiedziałam się w temacie alergii i nietolerancji podczas poszukiwań własnych, wizyt u lekarza itp. Podkreślam, że nie mam odpowiedniego wykształcenia, moja wiedza jest bardzo powierzchowna i informacje przeze mnie podane mogą być błędne. Życzę wszystkim, by trafili ze swoimi problemami na lekarza, który będzie miał wiedzę i możliwości Wam pomóc bez konieczności poszukiwania tylu informacji z Waszej strony :]

Najbardziej ogólnym pojęciem jest NADWRAŻLIWOŚĆ- jest to nieprawidłowa reakcja na zetknięcie z czynnikiem bądź sytuacją.
Mogą istnieć nadwrażliwości wywołujące nieprawidłową odpowiedź układu odpornościowego (np produkcję przeciwciał) lub o innej naturze (przykład z życia - skóra może być nadwrażliwa na alkohol ale nie będzie tu uczulenia).
Rozróżnia się 4 podstawowe typy nadwrażliwości z reakcją odpornościową. Jeden z nich to dobrze znana "klasyczna" alergia, innym jest np zjawisko odrzucania przeszczepu.

ALERGIAtopatologiczna, jakościowo zmieniona odpowiedź tkanek na oddziaływanie różnych obcych substancji określanych mianem alergen, polegająca na reakcji immunologicznej związanej z powstaniem swoistych przeciwciał, które po związaniu z antygenem doprowadzają do uwolnienia różnych substancji – mediatorów stanu zapalnego (dop. - np histaminy). Czynnik środowiskowy wywołujący alergię sam w sobie zazwyczaj nie jest dla organizmu szkodliwy. (...) Alergia może objawiać się łagodnie, jak w przypadku kataru czy łzawienia, aż po zagrażający życiu wstrząs anafilaktyczny i śmierć. [źródło]

Zazwyczaj źródła i nawet lekarze skupiają się na typie alergii związanym z przeciwciałami IgE oraz histaminą jako mediatorem stanu zapalnego, gdyż ryzyko wstrząsu anafilaktycznego to zagrożenie życia. Ja ją będę nazywać ALERGIĄ KLASYCZNĄ. W jej przypadku przeciwciała oraz stany zapalne powstają szybko, do ok. godziny od kontaktu z alergenem. Reakcje mogą być kojarzące się z przyczyną - np zjadłem coś i puchną mi usta - lub niezwiązane - np pomalowałam oko i puchnie mi stopa albo mam duszności. Alergia klasyczna dotyczy najczęściej czynników, z którymi mamy styczność rzadko - lub rzadko w tak dużych stężeniach - np mówi się np o syndromie chińskiej restauracji, gdzie czasem w daniach można spotkać wyjątkowo wysoką dawkę substancji poprawiających smak potraw. Raczej reakcja nie powinna wystąpić, kiedy mamy styczność z alergenem po raz pierwszy, co nie znaczy, że nie należy uważać na nowości, bo meandry alergii krzyżowej są kręte i każdy alergik wie, że zawsze wszystko ostrożnie.

Podczas dokształcania oraz wielu rozmów z lekarzami i farmaceutami (pamiętajmy, oni mają ogromną wiedzę i jej zakres jest trochę inny niż lekarzy, warto popytać!) dowiedziałam się o istnieniu ALERGII PÓŹNEJ, tudzież późnoobjawowej, ukrytej itp. Znajdziecie o niej informacje przy temacie związanym z nietolerancjami pokarmowymi, jednak ona rządzi się podobnymi prawami jak alergia klasyczna: też może dotyczyć uczulenia skórnego, wziewnego i pokarmowego, tak samo może powodować astmę i tak samo dotyczą jej reakcje krzyżowe. Nawet również jest możliwa reakcja anafilaktyczna chociaż prawdopodobieństwo jest minimalne, gdyż z natury w tej alergii produkcja alergenów jest rozłożona w czasie i reakcja łagodniejsza. W przypadku tej alergii organizm produkuje przeciwciała IgG, mediatorem stanu zapalnego nie musi być histamina (np dlatego leki antyhistaminowe mogę nie działać; aczkolwiek w przypadku nasilenia alergenów np z okazji pylenia uczulającej nas rośliny krótka kuracja Loratadyną może pomóc przetrwać ten okres). Objawy pojawiają się po kilku godzinach od kontaktu z alergenem i rozwijają się nawet do trzech dni - stąd w odróżnieniu od alergii klasycznej wiele osób nie zdaje sobie sprawy z uczulenia.
Ta alergia częściej dotyczy produktów, z którymi mamy styczność często, np pokarmów spożywanych codziennie, stąd zainteresowanie skupia się zwłaszcza na alergii późnej pokarmowej - ale stoję tu oto przed wami jako żywy przykład alergika pyłkowego z alergią IgG ;]
W przypadku tej alergii często chory jest uzależniony od produktów, które go uczulają - dochodzi do syndromu Seyle'a. Mechanizm jest ten sam, co przy uzależnieniu od alkoholu czy papierosów, tylko nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wprowadzamy coś szkodliwego (przecież to zdrowa bułeczka pełnoziarnista z serkiem). Więcej o syndromie Selye'a: http://alternative-doctor.com/allergies/are-we-addicted-to-our-food-allergies/

Jest coś, co lekarze bagatelizują. "Słabe" uczulenia. Jeśli kontakt z alergenem występuje często albo trwa długo, w naszych organizmach istnieje PRZEWLEKŁY STAN ZAPALNY, który sam w sobie nie zagraża życiu, ale jego skutki to nie bułka z serkiem, że się tak wyrażę. Stan zapalny w normalnych warunkach jest po to, żeby w specjalnym trybie usunąć szkodę, naprawić zniszczenia i odejść. Jeśli trwa i trwa - tkanki nie pracują normalnie. Np układ pokarmowy ciągle "nadgryzany" przez alergeny gorzej wchłania substancje odżywcze, produkuj za dużo lub za mało enzymów, choćby laktazy - i mamy wtórną nietolerancję laktozy; a nierozpoznana alergia pokarmowa może prowadzić do zaniku kosmków jelitowych, choć w odróżnieniu od celiakii mogą się one odtworzyć po odstawieniu alergenu (dop. - ponoć przy celiakii kosmki też się regenerują). Oskrzela produkują za dużo śluzu i zmniejszają wydolność oddechową a także podnosi się ryzyko chorób płuc. Skóra w ciągłym stanie zapalnym przestaje pełnić funkcje obronne i łatwiej łapie infekcje i podrażnienia. Oszczędza też na normalnych czynnościach i np gorzej trzyma włosy :] albo źle się goi i ma wypryski.

NIETOLERANCJE POKARMOWE to następny bardzo ogólny problem, w którym układ pokarmowy nie reaguje na jedzenie tak, jak powinien. Wikipedia (angielska) dzieli przyczyny na alergiczne i inne.

Przyczyny alergiczne:
  • alergia klasyczna IgE-zależna
  • wg mnie - alergia późna IgG-zależna
Przyczyny niealergiczne:
  • alergia IgG-zależna
  • nietolerancja laktozy (niedobór laktazy)
  • nietolerancja fruktozy (złe wchłanianie fruktozy)
  • nietolerancja białka jaja (tzw pseudoalergia)
  • nietolerancja skrobi (zaburzona równowaga flory bakteryjnej jelit)
  • nadwrażliwość na gluten, czyli:
    • celiakia w kilku postaciach / fazach:
      • typowa
      • nietypowa, np Duhringa, czyli skórna
      • niema
      • potencjalna
    • alergia późna (IgG)
    • nadwrażliwość (AGA, IgG)

PRZYCZYNY

Alergia, lub jak to ujął mój lekarz - atopia - to wada wrodzona. Rodzimy się ze skłonnością do alergii i dziwnych zachowań układu odpornościowego. Jeśli mamy jeden rodzaj alergii, np na pyłki - jesteśmy predysponowani do reakcji na pokarmy. Z atopią również związana jest skłonność do chorób autoimmunologicznych, w tym celiakii. Więc jeśli mamy zdiagnozowaną np Hashimoto - mamy też predyspozycje do celiakii, która może się aktywować w każdym momencie życia, np po ciężkiej chorobie.

Nietolerancja skrobi, laktozy i fruktozy może być zarówno wrodzona jak i nabyta. Nabytą nadwrażliwość możemy nabyć wskutek przewlekłego stanu zapalnego spowodowanego np ciągłą ekspozycją na patogeny, substancje drażniące jak alkohol, kawa lub leki jak i sytuacją szokową i jednorazową, np zatruciem związkami toksycznymi, kuracją antybiotykową, operacją związaną z układem pokarmowym.

OBJAWY

Alergia "klasyczna" ma charakterystyczne, trudne do przeoczenia objawy; jeśli jest silna - raczej wiesz, że ją masz. U małych dzieci objawia się wysypką, kolkami oraz śluzem w kupie. U dorosłych najczęściej ma silne objawy, takie jak obrzęk, widoczna wysypka, duszności.

Pozostałe formy nadwrażliwości mogą mieć objawy rozmyte i nieswoiste, dla przykładu rozpiska objawów nadwrażliwości na gluten z celiakia.pl:
  • ból brzucha – w 68% przypadków
  • wysypka, egzema – 40%
  • bóle głowy – 35%
  • uczucie ciągłego zmęczenia – 35%
  • splątanie – 34%
  • biegunka – 33%
  • wzdęcia – 25%
  • zaparcia – 20%
  • anemia- 20%
  • drętwienie i bolesność kończyn – 20%
  • osłabienie/omdlenia – 20%
  • pieczenie w przełyku – 15%
  • nudności i wymioty – 15%
  • uczucie przelewania w jelitach – 10%
  • zapalenie języka – 10%
Również ze strony celiakia.pl - objawy alergii późnej na gluten:
Reakcja typu późnego, niezależna od przeciwciał w klasie IgE, objawia się zwykle biegunką lub zaostrzeniem atopowego zapalenia skóry. Przebieg uczulenia na gluten różni się w zależności od wieku. U dzieci jest to najczęściej atopowe zapalenie skóry, rzadziej objawy ze strony układu pokarmowego czy oddechowego, które występują po spożyciu niewielkich, miligramowych, ilości glutenu. W przeciwieństwie do celiakii większość dzieci wyrasta z tego typu alergii.
U dorosłych alergia na gluten ujawnia się najczęściej pod postacią pokrzywki, obrzęku naczynioruchowego, wstrząsu anafilaktycznego lub biegunki.

W/w objawy z grubsza odpowiadają objawom większości nietolerancji pokarmowych niezależnie od przyczyny. W innych źródłach pojawiają się jeszcze:
  • afty
  • bóle mięśni
  • obrzęk na ciele
  • puchnięcie stawów
  • skurcze kojarzone z niedoborami magnezu
  • krwawienie dziąseł
  • zespół jelita drażliwego (bardzo ogólne pojęcie...)
  • zespół złego wchłaniania oraz objawy niedoborów substancji odżywczych mimo obiektywnie dobrej diety
  • migreny
  • niska odporność na infekcje 
  • bolesne i obfite miesiączki

JEŚLI NIE MASZ KLASYCZNEJ ALERGII...

Kiedy możesz podejrzewać, że masz nietolerancję pokarmową? Jeśli ogólnie niby jest dobrze ale ciągle jest coś nie tak. Problem tego typu raczej nie pojawia się nagle, tylko narasta powoli. Czasem trwa od urodzenia. Lekarze jak mantrę powtarzają "taka Twoja uroda" - więc z tym żyjesz, bo są większe problemy...

JAKIE BADANIA WARTO ZROBIĆ

Jeśli czujesz, że masz nietolerancje pokarmową, warto odwiedzić kilku lekarzy i porobić badania i przedyskutować z nimi wyniki pod kątem podejrzenia nietolerancji pokarmowej (PS: nie wyskakujcie od razu z glutenem, temat stał się teraz z byt popularny i lekarze bagatelizują problem).

Lekarz rodzinny może zlecić następujące badania:
  • morfologia
  • TSH

Alergolog może zlecić:
  • IgE szczegółowe
  • IgE całkowite
Jeśli objawy wyglądają jak klasyczna alergia ale przeciwciała IgE drzemią jak kot - bardzo możliwe, że masz alergię IgG.
Endokrynolog:
  • badania typowo tarczycowe: TSH, fT3, fT4
  • badania na Hashimoto: antyTPO, antyTG

Gastrolog:
  • gastroskopia z wycinkiem i helicobacter
  • IgE całkowite
  • IgG całkowite
  • pasożyty
  • kolonoskopia
  • związane z celiakią - p/transglutaminazie, p/endomysium

Jeśli obawiasz się nietolerancji glutenu a zwłaszcza celiakii - nie przechodź na dietę bezglutenową przed wykonaniem badań. Prowokacja przed badaniami jeśli jesteś na diecie jest bardzo przykra i nie daje gwarancji trafnej diagnozy.
Dopisek: jak słusznie zauważyła Muffin - przeciwciała w celiakii bardzo szybko spadają i badanie wykonynwane podczas diety bezglutenowej pokazuje wynik fałszywie ujemny. Lekarz gratuluje zdrowia, chory nadal czuje się źle, nie uważa na "śladowe ilości glutenu" bo przecież nie ma celiakii a gluten harcuje... no nie o to chodzi, nieprawdaż?

Prywatnie:
  • testy na alergie pokarmowe IgG-zależne są dostępne tylko prywatnie
  • część z w/w badań można wykonań w prywatnych laboratoriach analitycznych
Wszystkie wymienione powyżej badania udało mi się wykonać na NFZ, niestety zajęło to sporo czasu. Na własną rękę wykonałam test Food Detective.
O nim napiszę kolejną notkę, bo ta zrobiła się bardzo długa :)
Wydaje mi się, że taki pakiet badań odpowie na większość pytań i wskaże większość przyczyn ;]

Zdaję sobie sprawę, że zrobienie wszystkich tych badań jest czasochłonne i kosztowne. Można to zrobić w domu taniej i szybciej, chociaż wcale nie lżej. Dieta eliminacyjna w celu rozpoznania polega na wyłączeniu z jadłospisu jakiejś grupy pokarmów (np nabiał, zboża glutenowe, strączki itd) na okres 2 tygodni do 1 miesiąca i ponowne stopniowe włączanie do diety. Jeśli w ciągu eliminacji nie poprawiło się samopoczucie albo objawy nie ustąpiły - być może przyczyny trzeba szukać w innej grupie pokarmów albo źle działało na nas połączenie składników albo przyczyna ciągle jest w naszym menu. Dlatego IMO jeśli możemy, warto pomóc sobie badaniami - zawężą krąg poszukiwań!

Są diety, które łatwiej rozpoznają przyczynę, gdyż rezygnuje się w nich na kilka dni ze wszystkiego - tylko woda - więc naprawdę jest możliwość zapoznać się z reakcją swojego ciała na każdy składnik z osobna. Niestety jako człowiek pracujący na etacie i aktywny nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania podczas tych kilku dni ;]

Przykładowa dieta eliminacyjna: http://www.tlustezycie.pl/2012/11/dieta-eliminacyjna.html

Sporą wadą diety eliminacyjnej przeprowadzaną na własną rękę jest nasz czynnik ludzki i mechanizm uzależniania ("nie będę odstawiać kawy, przecież na pewno mi nie szkodzi a tak ją uwielbiam!" ;] ).

LECZENIE

Jeśli chodzi o czynniki zewnętrzne, np pyłki roślin -  pozostaje nam unikać terenów wiejskich w okresie pylenia naszych ziółek. Możemy pomóc, unikając w tym okresie pokarmów, które mogą wywołać alergię krzyżową z naszym alergenem - KLIK.

Możemy za to wiele zrobić w przypadku szkodliwych pokarmów :)
Za wyjątkiem celiakii i silnej alergii klasycznej oraz wrodzonych wad układu pokarmowego - uczulenia, nadwrażliwości i nietolerancje są uleczalne za pomocą odpowiedniej diety eliminacyjnej. Zasada diety eliminacyjnej leczniczej jest prosta - nie jemy produktów, które nas uczulają oraz tych, które powodują dolegliwości gastryczne i inne złe samopoczucia :P W miarę możliwości unikamy też tych, które się krzyżują z naszym alergenem.

Korzyści:
  • eliminacja pokarmu pozwala poprawić samopoczucie w krótkim czasie - nie ma przyczyny, nie ma objawów
  • brak stanu zapalnego pozwala zregenerować się wyściółce jelit i wzrasta jej odporność na podrażnienia oraz przyszłe potencjalne kontakty z alergenem
  • zdarza się, że po jakimś okresie (czasem kilka miesięcy, czasem kilka lat) organizm "zapomina" o alergii i produkty można wprowadzać do diety w rozsądnych ilościach (patrz. dzieci wyrastające ze skazy białkowej)
* * *

Mam nadzieję, że moje przemyślenia rozjaśnią Wam w głowie i komuś pomogą. Jeśli orientujecie się w temacie lepiej niż ja - z chęcią przyjmę pomoc i uzupełnię notatki.
Zagadnienie alergii późnej wydaje mi się stosunkowo nowe, choćby dlatego, że nie ma w literaturze przeze mnie zrozumiałej nawet ujednoliconej nomenklatury i definicji.

Zapraszam na drugą część wpisu już wkrótce - będzie o teście na nietolerancje pokarmowe Food Detective i moich wynikach.

Buziaki - Wiedźma!

Ciekawostki

Przeciwciała IgE zgodnie z przeznaczeniem służą do walki z pasożytami :) Stąd alergia klasyczna i pasożyty lubią chodzić w parze: alergik może być mniej odporny na pasożyty lub choroba pasożytnicza w dzieciństwie zwiększa ryzyko rozwinięcia się alergii później.


Źródła:
http://www.celiakia.pl/alergia-na-gluten/
http://www.celiakia.pl/nadwraliwo-na-gluten/
http://en.wikipedia.org/wiki/Food_allergy
http://en.wikipedia.org/wiki/Food_intolerance
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nadwra%C5%BCliwo%C5%9B%C4%87
http://www.tlustezycie.pl/2012/05/zespo-zego-wchaniania-fruktoz.html
http://www.fooddetective.pl/


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #6

$
0
0

Po kilku "niedzielach" w środku tygodnia przyszła pora na "niedzielę" w sobotę :)

Po ostatnim wpisie Anwen postanowiłam znowu dać szansę odżywkowaniu przed myciem.
  • Olej monoi - macerat kwiatów Tiare w oleju kokosowym - dobry dla niskoporów i pięknie pachnie :)
  • Ziaja, Maska Intensywny Kolor - maska emolientowa ze średnio-zmywalnym silikonem, bez protein i ekstraktów
  • Pilomax, Wax, Szampon do włosów ciemnych
Szampon Wax otrzymałam na spotkaniu blogerek. Po pierwszym użyciu moje włosy są zadowlone, skalp niekoniecznie - ale będę musiała dać mu szansę w innych okolicznościach. Po raz pierwszy myłam włosy w wodzie ze studni - dość twardej ale bardzo zachwalanej przez domowników :)

W ramach przypomnienia - odżywkowanie przed myciem ma sens i jest dobrym sposobem dla:
  • zabieganych - odżywka nałożona na suche włosy nie spływa i można z nią spędzić nawet kilka godzin
  • osób z włosami skłonnymi do oblepiania - np niskoporowatymi, cienkimi
  • alergików i wrażliwców - odżywka nie spłukuje się całkowicie, więc ma styczność ze skórą tylko kilkanaście minut a nie kilka dni

Efekt? Miękkie, zdefiniowane loczki, nawet bez puchu :) Niestety do tego suchy skalp...
 


Efektu nie udało się uwiecznić dobrze na zdjęciu przez dwa małe powody :P

ciocia w akcji :)


A jak Wam mija weekend? :)

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Alergie i nietolerancje wg Wiedźmy cz.2

$
0
0


Witam :)
W pierwszej części wpisu o alergiach przedstawiłam Wam zarys informacji, które zebrałam o nietolerancjach i alergiach pokarmowych w ciągu ostatnich miesięcy.

Dzisiaj chciałam się podzielić przemyśleniami na temat testu Food Detective, który pomaga rozpoznać nietolerancje pokarmową (wolę określenie alergię późną) zależną od przeciwciał IgG.

W poprzednim wpisie wymieniłam wiele badań, które może zlecić lekarz rodzinny i specjalista.
W moim przypadku badania specjalistyczne alergologiczne wskazały, że może mnie dotyczyć alergia późna (reakcja alergiczna na pyłki, zero przeciwciał IgE we krwi i zerowy odczyn na skórze), gastrologiczne potwierdziły stan zapalny dwunastnicy, nie wyjaśniły do końca przyczyny reakcji pokarmowych i alergicznych, wykluczając za to wszystkie poważne choroby (z wyjątkiem celiakii, której badanie jest u mnie niewymierne, gdyż nie byłam w stanie przeprowadzić nawet tygodniowej prowokacji :( ). Wyniki mam śliczne i jedyny parametr, który nie gra to wysokie IgG całkowite. Do tego moje prywatne próby diety eliminacyjnej pokazały, że 1) ograniczenie glutenu i laktozy już bardzo poprawiła moje samopoczucie i złagodziła objawy przeróżnych pokarmowych i niepokarmowych dolegliwości, z którymi borykam się od lat 2) najwyraźniej nie wszystkie szkodliwe czynniki (pokarmy?) wyeliminowałam, gdyż brzuch ciągle się nie goi, tzn. ciągle jest bardzo wrażliwy a do tego moja skóra ciągle nie chce wrócić do równowagi a równowaga musi pochodzić z wewnątrz bo z zewnątrz zrobiłam już wszystko.
Wniosek? Warto do tego wszystkiego dorzucić jeszcze szczegółowe badanie IgG.

O TEŚCIE

Test Food Detective to badanie, które wykonuje się samemu w domu, ewentualnie możemy wykonać je w gabinetach medycyny niekonkwencjonalnej lub zdrowożywnościowych i dietetycznych i tam ktoś zrobi badanie za nas i ewentualnie omówi z nami wyniki.

Badanie obejmuje pokarmy takie jak:
  • zboża: kukurydza, pszenica durum, gluten, ryż, pszenica, żyto, owies.
  • orzechy i strączkowe: migdały, orzechy brazylijskie, orzechy cashew, ziarno kakaowca, orzechy włoskie, orzeszki ziemne, groch, soczewica, fasola, soja.
  • mięsa: wołowina, kurczak, baranina, wieprzowina.
  • ryby i owoce morza: mięso ryb słodkowodnych (łosoś, pstrąg), skorupiaki (krewetka, krab, homar, małż jadalny), tuńczyk, białe mięso ryb (łupacz, dorsz, flądra).
  • warzywa: brokuły, kapusta, marchewka, seler, ogórek, ziemniak, por, papryka (czerwona, zielona, żółta).
  • owoce: jabłko, czarna porzeczka, grejpfrut, melon (cantalupa i arbuz), oliwki, pomarańcze i cytryny, truskawki, pomidory.
  • inne: jajko (całe), mleko krowie, czosnek, imbir, grzyby, herbata, drożdże.
Wymienione wyżej to najczęściej występujące alergeny w alergii późnej. Wśród nich prym wiodą: mleko, pszenica, jaja i soja.

Większość produktów bada się pojedynczo, kilka jest pogrupowane (np warzywa strączkowe, owoce morza), co daje łącznie 46 wyników. Na próbniku znajdują się też dwa pola kontrolne: pokazują, czy badanie zostało wykonane prawidłowo pod kątem technicznym, np czy odczynniki były trzymane przez odpowiedni czas itp.

Badanie dotyczy tylko i wyłącznie nietolerancji pokarmowych związanych z przeciwciałami IgG. Nie pomoże zdiagnozować celiakii, klasycznej alergii, nietolerancji laktozy ani zaburzenia flory bateryjnej.

Więcej przeczytacie na stronie produktu:
http://www.fooddetective.pl/nietolerancja-pokarmowa/nietolerancja-pokarmowa-informacje
http://www.fooddetective.pl/nietolerancja-pokarmowa/nietolerancja-pokarmowa-objawy

WADY I ZALETY


Zacznę od największej wady - ceny. Zestaw do wykonania badania dla jednej osoby kosztuje 340-400zł. Zakupy poczyniłam za 365zł za pośrednictwem apteki DOZ i moim zdaniem to najlepsza opcja, bo mam gwarancję, że pudełko było przechowywane i transportowane w odpowiednich warunkach - bo z pocztą i kurierami różnie bywa.

Kolejną poważną wadą wg mnie jest to, że nie umiem stwierdzić, czy test jest wiarygodny. Lekarze, których pytałam, nie mają opinii na jego temat. Wiem natomiast, że są w Polsce lekarze, nawet rodzinni, którzy polecają pacjentom ten test i pomagają im prowadzić leczenie.
Byłam w kropce, zaryzykowałam, zastosowałam się do zaleceń wynikających z wyników i już czuję się lepiej - i fizycznie, bo nowa dieta faktycznie pomaga, i psychicznie, bo przynajmniej na jakiś czas wiem, co mam robić i mogę przestać czytać o dietach i samoleczeniu i zająć się biochemią kosmetyczną :)


Idea badania przeciwciał IgG w diagnostyce alergii natomiast jest dla mnie najzupełniej wiarygodna i sensowna, w przeciwieństwie np do takich metod jak np biorezonans komórkowy czy leczenie dietą "na oko" ("bo pani to mi wygląda na nietolerancję mleka").

Zaletą tego testu jest to, że jest i jest całkiem łatwo dostępny. Kwota duża, ale jeśli ktoś czuje się źle, to jak zechce to uzbiera, a jeśli ktoś czuje się dobrze, to po co mu test :) Są droższe testy niż ten, badają więcej alergenów ale kosztują już czterocyfrowo. No i takiego testu nie robi się co miesiąc ;]

przed badaniem byłam zbyt przejęta żeby zrobić zdjęcia :)


Procedura badania jest złożona, chociaż jest łatwa i dobrze opisana. Warto poprosić o asystę i towarzystwo, gdyż często przydaje się dodatkowa ręka i mała pomoc, zwłaszcza jeśli mamy dwie lewe ręce lub np boimy się widoku krwi (ja tego problemu nie mam). Ciągle bałam się za to, że rozleję odczynniki oraz za pierwszym nakłuciem palca nie chciała lecieć krew. Więcej problemów nie było :)

WYNIKI TESTU

Tacka testera okazała się bardzo niefotogeniczna. Najprościej będzie pokazać notatki z testu wykonane od razu po badaniu.


Krzyżyk na ciemnym tle to reakcja mocna, na jasnym słabsza. Należy wziąć poprawkę na fakt, że przed badaniem powinnam przeprowadzić tygodniową prowokację z mlekiem i glutenem, a zjadłam jedynie po gryzie żółtego sera i chleba wielozbożowego (żyto, owies, orkisz). Podejrzewam, że gluten wyszedłby granatowy - biorąc pod uwagę, że nie czułam się później zbyt dobrze przez kilka dni.



Zaskoczył mnie wysoki wynik dla mleka i jajek. Wiedziałam o problemie z laktozą, ale białka mleczne zaczęłam podejrzewać stosunkowo niedawno, podobnie jak kukurydzę. Już mnie nie zaskoczyły strączki - zbiegiem okoliczności niedługo przed wykonaniem tego testu zrobiłam tydzień bez zbóż, który miał na celu eliminację i stopniowe wprowadzanie zbóż do diety; tydzień okazał się wysoko-strączkowy i w tym tygodniu mój brzuszek nie miał się najlepiej. Na inne objawy nawet nie zwracam uwagi, problemy gastryczne wystarczająco urozmaicają dzień ;]
W skrócie mam problem z nabiałem, strączkami i zbożami. Dieta paleo minus jajka będzie dla mnie najlepszą inspiracją.

W opakowaniu znajduje się broszurka z zaleceniami, jak radzić sobie w przypadku kilku najpopularniejszych uczuleń. Zwraca uwagę na alergeny ukryte np w niektórych składnikach chemicznych (np kazeinian sodu - dla uczulonych na mleko, pieczarki i piwo dla uczulonych na drożdże). Dla mnie ulotka jest mało przydatna, bo w moim zestawie uczuleń zalecenia się wykluczają :P



WYNIKI - I CO DALEJ?

Wg rozpiski pokarmy z silnym odczynem należy wyeliminować z diety na minimum 3 miesiące (ale może nawet do roku), średnie obserwować i jeśli nie wywołują żadnych objawów je jeść raz na 4 dni (okres, w którym organizm potrafi zmetabolizować małe ilości przeciwciał, zanim się nawarstwią) a słabe obserwować i być może włączyć do diety normalnie. Jest szansa, że kiedyś wszystkie te produkty wrócą do mojego jadłospisu, choć być może w opcji raz na 4 dni. Ze względu na predyspozycje powinnam być ostrożna z glutenem.
Postanowiłam produkty o średniej reakcji odstawić na kilka tygodni i dopiero wprowadzić ewentualnie zjadać je, kiedy nie mam wyjścia (np kiedy jestem z wizytą). Oczywiście nie planuję na razie jeść zbóż glutenowych, mooooże kupię sobie bezglutenowy owies ale nie mam parcia.
Zdroworozsąkowo podchodząc - w tej nadwrażliwości nie dotyczy zapis "może zawierać śladowe ilości X", ale lepiej unikać produktów, które mają ten zapis ;]
Do tego dochodzą inne produkty problematyczne, np u mnie są to niektóre surowe owoce i warzywa - wymęczony przez lata układ pokarmowy źle na nie reaguje.
Bardzo ważne jest, żeby dbać o różnorodną dietę, jeść różne pokarmy w ciągu dnia oraz różne w ciągu tygodnia. Brak uczulenia na jakiś produkt nie znaczy, że go nie nabędziemy, jeśli przesadzimy, zwłaszcza wśród produktów z jednej grupy. Np jeśli problematyczna jest część zbóż -  lepiej ostrożnie raczyć się resztą, nawet z bardzo polecaną kaszą jaglaną. Podobnie z orzechami, warzywami psiankowatymi itp.
Na początku diety zaleca się również ograniczenie produktów drażniących jelita - kawy, herbaty czarnej i zielonej, alkoholu oraz cukru. Sugeruje się też unikanie produktów gotowych, np puszek i mrożonek. Dzięki temu nasze jelita zregenerują się szybciej i szybciej wróci nasza odporność na wszystko, z alergią włącznie :)

Jestem na "nowej diecie" ponad tydzień. Normalnie pracuję i wcale nie spędzam całego dnia w kuchni, na pewno nie więcej czasu niż na bezglutenowej i bezlaktozowej :) Teraz czas na dietę typu paleo jest idealny, gdyż warzywa i owoce są teraz dostępne w bardzo niskiej cenie, są świeże a wybór ogromny.

Jak już wspominałam - regularnie robię badania podstawowe jak morfologia, by kontrolować, czy stosowana przeze mnie dieta nie robi mi krzywdy - nie robi. Dodatkowy bonus - w ostatnich miesiącach wyszłam z lekkiej anemii, którą miałam od urodzenia :D
Cały czas ćwiczę, więc często mam okazję sprawdzić, czy nie obniża mi się próg wytrzymałości fizycznej - ma się dobrze :)


Co mi było zanim zaczęłam modyfikować dietę - pisałam w podsumowaniach pierwszych miesięcy bez glutenu i w elaboracie. Pokrótce było mi wszystko. Nie będąc we własnej skórze wzięłabym siebie za niezłego hipochondryka i fantastę, człowiek nie może czuć się ciągle tak źle i nie mieć żadnej diagnozy ;] Obecnie (dopóki jestem na diecie) nic mi nie dolega poza ciągle bardzo wrażliwym brzuchem - i jeśli mogę sobie pomarudzić, to zbyt wrażliwą skórą głowy. Ale mam nadzieję, że i to się uspokoi, bo stan zapalny skóry ma pełne prawo być odpowiedzią na stan zapalny jelit.

Przez lata musiałam brać leki antyhistaminowe, leki na astmę, leki przeciwzapalne na problemy z mięśniami i stawami, do tego witaminy i minerały na niedobory: magnez, witaminy z grupy B, preparaty na anemię. Teraz biorę tylko wapno (w postaci glukonianu, mleczan odpada) bo jeszcze nie umiem zapewnić podaży wapnia w diecie - i kończę kurację witaminą E+A+cynk od dermatolog (bo przestaje być potrzebna). Skóra twarzy poprawiła mi się z bardzo suchej i odwodnionej na normalną, lekko mieszaną :)


Czy zrobię test ponownie?
Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby :)

Czy polecam?
Polecam, ale zastanów się, czy masz potrzebę go wykonać? Tę kasę można spożytkować lepiej i przyjemniej jeśli testu nie potrzebujesz. Jeśli potrzebujesz - życzę z całego serca, żeby Ci pomógł. Namawiam do zrobienia testu członków rodziny, mam nadzieję, że zmienią sposób odżywiania i pozbędą się wielu przykrych dolegliwości.

Bardzo się cieszę, że test wykonałam. Samodzielne dojście do listy tych wszystkich produktów zajęłoby mi wieki - a tak już mogę zacząć zdrowieć :>
Ciekawe, czy będę zadowolona z efektów leczenia po trzech miesiącach i później. Oczywiście dam znać, przecież kocham podsumowania :p

Wpis nie jest sponsorowany. Test został kupiony z prywatnych środków a tekst stworzony z potrzeby serca.


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Letnie spotkanie blogerek w Rzeszowie - relacja

$
0
0

Witam po przerwie :)
Dzisiaj chciałam się podzielić z Wami wrażeniami z mojego pierwszego "oficjalnego" spotkania blogerek.

To był 5 lipca, słoneczna i upalna sobota. Dzień wyczekiwany od dawna... Czy coś może się nie udać? Ano może - bad hair day u włosomaniaczki i nie mam co na siebie włożyć day u kobiety która ma w szafie tylko letnie sukienki o kilka rozmiarów za duże ;) Mimo to dzień uważam za bardzo udany!

Spotkanie odbyło się w Rzeszowie, w Restauracji Konfitura. Organizatorka Kasia z bloga Malowana słońcem przez kilka tygodni przed "dniem zero" informowała nas o kolejnych zgłoszonych duszyczkach, wyborze lokalu, kolejnych sponsorach, którzy zgodzili się uświetnić nasze spotkanie upominkami godnymi blogerki kosmetycznej :)

Restauracja Konfitura to lokal w centrum miasta, tuż obok Rynku. Od wejścia zachwyca prostota ale i kobiece akcenty w wystroju - kwieciste poduszki na krzesłach, girlandy kwiatów pod sufitem.



Na spotkanie przybyło nas ostatecznie 10 - blogerek urodowych i modowych z podkarpacia:
Mariola http://zmalowanalala.blogspot.com/
Patrycja http://www.pati-bloguje.pl/
Ela http://mlodamamawswieciemody.blogspot.com/
Kasia (organizator) http://malowanasloncem.blogspot.com/
Dorota http://pure-morning123.blogspot.com/
Gabi http://cosmetic-addiction.blogspot.com/
Mariola http://laylatestuje.blogspot.com/
Joanna http://joanna-giovanna.blogspot.com/
Ola - gość specjalny
i ja :)

Kiedy zebrałyśmy się wszystkie - rozpoczęła się część oficjalna spotkania.


Najpierw pani Regina i przedstawiciel marki Ziaja opowiedziała nam o historii powstania firmy i filozofii marki. Następnie przedstawiła nam nowości kosmetyczne firmy - kremy BB, CC oraz nową serię Manuka. Pani Regina ma ogromną wiedzę i bardzo się cieszę, że będę miała okazję spotkać ją znowu - na zabiegu pielęgnacyjnym w gabinecie firmowym Ziaja, na który dostałyśmy zaproszenie.
Pani Regina została z nami dłużej i razem z nami brała udział w spotkaniu z kolejnymi gośćmi.
"Wykład" pani Reginy był pełen informacji - miód na moją biochemiczną duszę :) Markę Ziaja od lat darzę sympatią i cieszę się, że mogłam dowiedzieć się o niej jeszcze więcej.



Następnie zagościli u nas panowie z firmy Proastiq - bardzo młodej stażem firmy spod Rzeszowa produkującej kosmetyki zastaksantyną- bardzo silnym przeciwutleniaczem, który występuje m.in. w łososiu (to jej zawdzięcza piękny koralowy kolor).
Panowie obecni na spotkaniu mają wykształcenie chemiczne i zainteresowali się tym składnikiem jeszcze podczas zajęć na uczelni i wtedy odkryli jego ogromny potencjał. Jednym z impulsów do utworzenia receptury kosmetyków był pomysł znaleziony na forum urodowym :)


Na koniec zawładnęła nami Ola -gość specjalny spotkania.
Ola jest dyrektorką i założycielka szkoły makijażu i wizażu Maquillage Art. Opowiedziała nam o stosowanych obecnie technikach kreowania wizerunku i o swojej szkole. To imponujące, że tak młoda osoba (Ola ma 25 lat) prowadzi własną działalność :)


Na koniec część nieoficjalna - czyli ploteczki i podziwianie prezentów :)









Cała nasza wesoła gromadka przed Konfiturą:


Wrażenia po spotkaniu

Kasia spisała się świetnie, spotkanie było ciekawe i genialnie zorganizowane :) Część oficjalna czyli spotkania z gośćmi - była dla mnie bardzo interesująca.
Bardzo żałuję, że część nieoficjalna nie trwała dłużej, bo musiałyśmy już uciekać do domów. W związku z tym mam olbrzymi niedosyt rozmowy - o blogach i blogowaniu ale też o wszystkim :) Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakuje mi rozmów na ten temat - przecież blog stanowi część mojego życia!
Nie spodziewałam się TAKIEJ ilości prezentów - musiałam zagospodarować w domu kolejny mebel na nowe zbiory :P
Mam nadzieję, że kolejne spotkania odbędą się już wkrótce :)
Sponsorzy upominków:


Upominki:

Dokładniej pokażę je Wam w następnym wpisie :)

PS: Zdjęcia ze spotkania udostępniły Ela i Kasia :)

* * *

A co Wy sądzicie o zlotach blogerek? Warto? Lepsze są te zorganizowane, z upominkami i gośćmi czy może półspontaniczne spotkania w małym gronie, albo takie jak zorganizowała ostatnio Anwen?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Nowości ze spotkania blogerek

$
0
0

Witam!
We wpisie z relacją ze spotkania blogerek obiecałam przyjrzeć się bliżej upominkom ze spotkania i akcji upominkowej.


Do tej pory spotkałam się zupełnie prywatnie z Anwen i Maliniarką - z Kasią niestety bardzo przelotnie, a z Anwen spędziłyśmy bardzo miłe popołudnie jedząc lody nad Wisłą i rozmawiając o wszystkim, również o blogowaniu od strony technicznej (wiele z Was prowadzi blogi i wiecie, że tej strony technicznej jest całkiem dużo). Bardzo zabrakło mi tego na lipcowym spotkaniu, ale mam nadzieję, że to nadrobimy.
Nie po to piszę bloga, żeby dostawać upominki. I nie po to poszłam na spotkanie, żeby dostać upominki. Poszłam spotkać się z siostrą blogerką., która zna dole i niedole blogerskiego fachu :)
Tym bardziej zaskoczył mnie ogrom dobra, które nam przeznaczono.

Negatywnie zaskoczyło mnie nastawienie kilku firm, które zobligowały nas do zrecenzowania produktów, wklejenia banerów i linków na fejsbuki oraz kilku innych akcji reklamowych, czasem już po wysłaniu paczek. Nie wszystkie firmy wspierające to spotkanie miały takie wymagania a prezenty od nich były równie wartościowe. Na szczęście żadna z firm nie naciska na pozytywne recenzje.
Ponadto Pilomax przygotował ankietę na temat potrzeb naszych włosów, żeby dobrze dobrać prezenty dla nas a potem wszystkie dostałyśmy to samo i do tego trochę bez sensu, zaraz zobaczycie :)


Oto upominki:


From Ziaja:
Krem BB do skóry tłustej i mieszanej, odcień naturalny, SPF 15
Krem BB do skóry normalnej, suchej i wrażliwej, odcień opalony brzoskwiniowy, SPF 15
Krem CC wyciszający do skóry wrażliwej naczynkowej, SPF 10
Manuka, Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy p/zaskórnikom
Manuka, Krem mikozłuszczający z kwasem migdałowym na noc
dużo próbek :)
zaproszenie na zabieg pielęgnacyjny na twarz, który przeprowadzi pani Regina

Krem z kwasem migdałowym na noc używam z powodzeniem prawie co wieczór - nawilża, nie podrażnia, skóra jest rano bardzo przyjemna i gładka i do tego podobno może zmniejszyć wrażliwość skóry wrażliwej wymuszając pogrubienie się naskórka.
Pozostałe produkty czekają na swoją kolej albo znajdą nowy dom.

Chętnie zamieniłabym się na krem BB dla cery jasnej, może któraś z uczestniczek spotkania reflektuje?


Anionowe podpaski. Dla mnie to wyzwanie - nie jestem miłośniczką tej formy zabezpieczenia :P Na razie użyłam raz, na noc, w lżejszy dzień i o dziwo żyję, obyło się bez otarć i odparzeń, za które właśnie najbardziej nie lubię tej formy. Nie mogę się jeszcze wypowiedzieć na temat chłonności bo był to bardzo lekki dzień.


Śmietanka do demakijażu o pięknym, bogatym, naturalnym składzie. Piękna szata graficzna!
Czeka na swoją kolej, może być świetna jesienią :)


On Line, Mydełko do rąk Makadamia i żel pod prysznic Lotus Flower. Obydwa produkty to myjadła z SLS. Po kilku użyciach mydło bardzo wysuszyło mi dłonie więc obydwa produkty znajdą nowy dom.


Proastiq, Krem na dzień z astaksantyną - używam codziennie, urzekł mnie z miejsca :) Krem jest gęsty choć nie tłusty i dobrze nawilża a wręcz nawadnia. Ma kolor pasty z łososia (sic!), na szczęście jest zupełnie niewidoczny na skórze. Astaksantyna to bardzo silny przeciwutleniacz, tu pozyskiwany z alg. Antyoksydanty to superfoods dla skóry w każdym wieku (podobno :) ), zarówno chronią skórę, jak i hamują zniszczenia a nawet są w stanie je naprawiać i przyspieszać regenerację.
Astaksantyna działa na skórze jak filtr UV, co czuję i widzę. Nie oznaczono jeszcze badaniami wysokości ochrony, jaką może dawać astaksantyna w kosmetykach, ale kremie nałożonym w rozsądnych ilościach czuję się jak z SPF 15.


Wielka paczka od Pilomax.
Szampon do codziennej pielęgnacji do włosów ciemnych WAX Daily
Szampon do codziennej pielęgnacji do włosów cienkich bez objętości WAX Daily :))
Odżywka spłukiwana do włosów zniszczonych cienkich bez objętości WAX Express
Odżywka spłukiwana do włosów zniszczonych normalnych i grubych WAX Express
Odżywka bez spłukiwania do włosów ciemnych WAX Daily Mist
Zestaw Hair spa - turban do kompresów i grzebień do rozprowadzania masek

Obydwa szampony niestety nie sprawdziły się u mnie - szampon do włosów cienkich to SLSiak, z kolagenem i ekstraktami ziołowymi, spowodował już po pierwszym użyciu straszny puch i przesusz oraz podrażnił skalp. Szampon do włosów ciemnych po pierwszym użyciu zapowiadał się całkiem nieźle niestety już po drugim spowodował to samo co brat, tylko z gorszym podrażnieniem skalpu. Odżywka do włosów grubych znajdzie nowy dom bez testów - za dużo ziół i keratyna to masakra i dla moich włosów i skalpu. Odżywka do włosów cienkich zapowiada się o dziwo całkiem nieźle, aloes i henna, do tego dodam pewnie jakiś olej. Mgiełka do włosów ładnie pachnie i momentalnie rozplątuje włosy, ale ma prześmieszny skład: woda, konserwant, emulgator, konserwant, dalej silikony, pq i antystatyki. Nie mam o niej zdania o wpływie na włosy, raz jest dobrze, raz źle, wiele zależy pewnie od pogody i innych kosmetyków.

Wszystkie kosmetyki zawierają DMDM Hydantoin czyli bardzo drażniący i uczulający konserwant. Wszystkie są polecane do skóry wrazliwej. Nie rozumiem tej polityki.

Turban za to jest w deszkę :) Jest wykonany z materiału przypominającego polar, ma kształt rożka i guziczek z tyłu. Powinien pomieścić całkiem dużo włosów, ale długie trzeba będzie zwinąć w koczek. Zupełnie nie chłonie ani wody ani kosmetyków, więc tworzy dobry kompres na włosy i jest bardzo wygodny w użyciu :)

Pilomax dobrał te produkty specjalnie do moich potrzeb ;]


Bon na porady urodowe i zabiegi upiększające Mary Kay i kilka próbek.


Podpaska - ale w jakim ładnym opakowaniu :> Znajdzie nowy dom.


Drobiazgi Laura Conti od Coloris - krem do rąk na noc (taki sam jak w zestawie z rękawiczkami), plasterki do depilacji i pomadka w sztyfcie. Czekają na swoją kolej.


Kupon rabatowy na zakupy w Cosmetic-service.
Mydełko o wyglądzie ciastka :D
Lakiery z allepaznokcie
Kupon na zabieg parafinowy na dłonie i manicure hybrydowy w Douglas.

Kupon na hybrydy już wykorzystałam i muszę przyznać, że to nie będą moje ostatnie hybrydy :D Manicure zrobiony profesjonalnie, lakier wygląda świetnie i trzymał się niewyobrażalnie dobrze!
Wybrałam kolor OPI INK czyli "borówkowy" z shimmerem :) Na zdjęciu paznokcie już z tygodniowym odrostem. Po dwóch tygodniach zdecydowałam się na zmywanie tylko dlatego, że odrost zaczynał już się rzucać w oczy, lakier nadal był w idealnym stanie. I to u mnie, gdzie zazwyczaj zaczyna odpryskiwać zanim dobrze wyschnie :) Dodatkowo manicure dobrze spisało się w usztywnieniu i ukryciu deformacji paznokci, które miewam ze względu na problemy z brzuchem.


Po zmyciu hybrydy (zabieg w "zestawie") pani Agnieszka zafundowała paznokciom ładne wykończenie i odżywkę lakierową a dłonie zakosztowały kuracji parafinowej. Paznokcie wyglądają dobrze, chyba nie są bardzo zniszczone (niestety trzeba je było trochę spolerować, gdyż jak się okazało u mnie hybryda trzyma się bardzo mocno i trudno było wszystko dokładnie zmyć). Nie wiem, co ukaże się moim oczom po zmyciu odżywki ale już wiem, że paznokcie są w lepszym stanie niż po jednokrotnym nałożeniu żelu.

Znacie te produkty? Spotkałyście się już z nimi? Może macie jakieś pytania?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #7

$
0
0

Niedziela :) No, niezupełnie niedziela :P Chwilę na włosowe SPA znalazłam w sobotę, ale efektami dzielę się dziś.
Co było w menu?
Ostatnio moim włosom doskwiera za dużo szorstkości i suchości na końcach za pośrednictwem zbyt dużej ilości ekstraktów oraz nieodpowiednie oleje w produktach. Tak, a to marudy!
Postanowiłam więc włosowo powrócić do korzeni, czyli sięgnąć po produkty, które się sprawdzały i nadać im nową funkcjonalność za pomocą dodatków.
Efekt mniej więcej zgodny z oczekiwaniem, więc będę tak robić częściej :)

GRUNTOWNE OCZYSZCZANIE - ALE DELIKATNE DLA SKÓRY GŁOWY

Ten punkt zapewnił bardzo łagodny szampon Alverde z dodatkiem sody kuchennej. Soda ma bardzo silne działanie oczyszczające ale na innej zasadzie niż SLSy. Uwaga - nie polecam metody z sodą dla bardzo podraznionej skóry ani dla bardzo delikatnych włosów!
Więcej o sodzie: Oczyszczanie włosów - szampon i soda
Youtube - filmik wyjaśniający działanie metody "no poo" z sodą i płukanką octową

ODŻYWIANIE

Tu sięgnęłam po pewniak - bazę odżywkową z Blisko Natury. Ma bogaty skład (ale tylko emolientowy, bez protein i ekstraktów) i o dziwno właśnie ten zestaw moim włosom pasuje :)

COŚ NA FINISZ

Na finisz mój nowy nabytek - długo poszukiwane serum, które zawiera tylko silikony (i jakiś konserwant) - bez protein, bez olejów. Wcale nie było łatwo :) Marion Termoochrona Serum.
Moje włosy w lecie bardzo potrzebują zabezpieczenia przed puchem. W moim przypadku silikony nie obciążają bardzo włosów ani nie wymuszają częstszego mycia.

EFEKT

Przyjemny - sprężyste luźne loki bez puchu. Czas na zrobienie zdjęcia miałam dopiero wieczorem, po całym aktywnym dniu.
Skalp jest w bardzo dobrym stanie, po raz pierwszy od bardzo dawna nie musiałam nic wcierać w skórę po myciu :)


 Oraz na drugi dzień rano - jeszcze bez reanimacji:


 
A jak Wasze włosowe SPA?

Używacie sody? Może macie swoje sprawdzone patenty?

Jak sobie radzicie z wiecznym oblepieniem włosów?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Planeta Organica - Żel pod prysznic KAKAO

$
0
0

Najwyższa pora na recenzję Żelu pod prysznic Planeta Organica z masłem kakaowym.
To już mój trzeci żel z tej serii - po absolutnym hicie, ciasteczkowym lajf sejwerze z shea, cudownym cukierkiem z rokitnikiem - tego pana rodzinka też nie musi się wstydzić :)

Wszystkie z tych żeli mają wspólny mianownik, jakim są:
  • ładne składy - to znaczy poszukiwane przeze mnie szczególnie składy krótkie i ubogie w potencjalnie nieprzyjemne substancje
  • łagodne i bezpieczne działanie - bez obaw umyłam tymi żelami moich atopowych siostrzeńców
  • przyjemna konsystencja
  • apetyczne zapachy - rzadkość dla wrażliwca :)


Żel pod prysznic KAKAO mieszka w butelce z czekoladowego plastiku. Wygodna pompka zabezpieczona jest przed przypadkowym otwarciem na tyle dobrze, że zazwyczaj mam problem z napoczęciem opakowania :) Butelka jest bardzo zgrabna i nie widać, że zawiera bardzo dużo produktu - bo aż 360ml.

Sam żel to pachnący masłem kakaowym (nie czekoladą) gęsty krem, który na ciele zmienia się w kremową emulsję, która bardzo delikatnie ale skutecznie myje skórę. Na tyle delikatnie, że po treningu lub podróży wolę sięgnąć bo silniejsze produkty myjące.
Mam wrażenie, że z testowanej przeze mnie trójki żel kakaowy jest najbardziej natłuszczający i najdelikatniej myje.

kliknij by powiększyć
Skład: woda, masło kakaowe, łagodny detergent, łagodny detergent, średni detergent, sok z aloesu, ekstrakt z liści herbaty, gumy - zagęstniki i filmomery, zapach, regulator kwasowości, łagodne konserwanty.

Składowo żel PO to bardzo przetłuszczony (być może 20% masła kakaowego) łagodny produkt myjący. Masło kakaowe zalecane jest w pielęgnacji skóry suchej, zniszczonej i podrażnionej i dodatkowo działa ochronnie na skórę. Więcej o maśle kakaowym: [KLIK]. Sok z aloesu to znany wszem i wobec środek nawilżający i łagodzący podrażnienia. Ekstrakt z liści herbaty działa przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie. Gumy działają na skórze trochę jak silikony - wygładzają ją i zmiękczają oraz zmniejszają odparowanie wody z naskórka. Konserwanty użyte w produkcie są dopuszczone do stosowania w kosmetykach o najbardziej restrykcyjnych wymogach.

Czy skład przekłada się na działanie? Jak najbardziej - jest łagodny i łagodzący, nie powoduje podrażnień i przesuszenia. Chociaż przyznać trzeba, że w okresie moich testów tego żelu (od zimy '13 do wiosny '14 oraz sporadycznie w lecie '14) moja skóra była w zaskakująco dobrej kondycji i nie miała typowo zimowych epizodów AZS ani monstrualnego przesuszenia, jednak nadaj jest skórą suchą i wrażliwą.
Jak już wspomniałam - używałam tego żelu do mycia skórek moich siostrzeńców, z których zwłaszcza starszy ma skórę jak ja w najgorszym okresie :( i u nich żel sprawił się wyśmienicie - skórka była miękka, nawilżona a wysypki trochę mniej uciążliwe.

Próbowałam również umyć włosy tym żelem (zachęcona podobnym sukcesem z żelem shea) ale tu się nie sprawdził. Nie musi, to nie szampon, ale byłoby rewelacyjnie :P
Żel fantastycznie koi dłonie przesuszone czy to zimową aurą czy domowymi porządkami.
 
Wydajność żelu jest zaskakująca, chociaż minimalnie gorsza niż pozostałych żeli - wystarczył mi na kilka miesięcy codziennego używania.
 
Cena żelu to około 16zł / 360ml, co przy naprawdę wysokiej jakości i wydajności to zacna cena.
 
Czy zaopatrzę się w żel PO ponownie?
 
Odpowiem naokoło :)
Jako że moja skóra mimo poprawy nie toleruje sklepowych żeli myjących z SLES ani mydeł - zostanę w świecie łagodnych myjadeł dłużej. Obecnie mam w zapasach żel PO z masłem shea, używam go na zmianę z kwiatowym mydłem Babuszki Agafii oraz żelem Babydream i taka kombinacja sprawuje się najlepiej :) Często nawet po prysznicu nie muszę sięgać ani po oliwkę ani po balsam.
Obecnie żel Planeta Organica nie jest niezbędny w mojej kosmetyczce ale sięgam po niego bardzo chętnie.
Jeśli kiedyś - odpukać - wrócą moje problemy skórne - żele PO są na liście bezpiecznych pewniaków, po które mogę sięgnąć. Przynajmniej dopóki linia nie zmieni składu :)



Znacie produkty Planeta Organica?
 
Czym myjecie swoje suche i wrażliwe skóry?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #8

$
0
0


Będzie krótko :>

Tym razem postawiłam na totalny minimalizm. Są włosy, które lubią na bogato - i są te, które wolą oszczędną pielęgnację. Moje ewidentnie należą do tych drugich - lubią małoetapowe spa i produkty o krótkich składach.

*Zapomniałam umieścić na zdjęciu - przed myciem naolejowałam skalp maleńką ilością nafty kosmetycznej z olejem rycynowym.
Na zdjęciu moje nowe myjadło - Isana Med, Creme-Oel Dusche, czyli olejkowy kremowy żel pod prysznic z Rossmana, ich nowość w ofercie dla wrażliwców. Myjadło nie ma w składzie Cocamidopropyl Betaine ani soli, czyli składników, które z jakiegoś powodu podrażniają mi bardzo skórę. Ma bardzo dużo olejów, w tym zwłaszcza olej sojowy bogaty w omega-6, który jest dobry dla skóry problematycznej, nie nasila zmian zapalnych, nie dokarmia infekcji itp. Oblepiaczy i ekstraktów roślinnych brak. Zaryzykowałam i okazuje się, że to był strzał w 10 :)
Do tego stary dobry znajomy - żel lniany w formie płukanki. O ile myjadło zapowiada się bardzo dobrze i włosowo i skalpowo - tak z żelem lnianym już się chyba nie lubimy, wielka szkoda :(

Isana Med, Creme-Oel Dusche

A co na to włosy?
Tuż po wieczornym myciu:


Rano, bez reanimacji:



A co na to skalp? Bardzo dobrze jak na ostatnie perypetie. "Nowe-stare" podejście czyli "minimum z minimum" to chyba był dobry pomysł.

Jak minęły Wasze weekendowe spa?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Planeta Organica - Krem do rąk z rokitnikiem

$
0
0

Proszę Państwa, oto miś. To znaczy - oto krem!
Nasza znajomość trwa już kilka miesięcy, miała swoje wzloty i upadki, może więc warto podsumować ten związek w kilku zdaniach :)

Krem należy do linii Planeta Organica, którą znam za sprawą trzech żeli pod prysznic (shea, rokitnik i kakao), które bardzo polubiłam. Produkty z tej linii mają bardzo "ładne" składy, przyjazne ekofilom oraz wrażliwcom. Może nie tak bogate, jak na przykład "babuszki" ale przez to nie mniej ładne - czasem siła tkwi w prostocie.

Rokitnikowy krem do rąk jest opisywany (np na stronie sklepu KLIK) jako regenerujący, zapewniający nawilżenie oraz ochronę przed agresywnymi i szkodliwymi czynnikami. Olej rokitnikowy, którego w kremie ma szansę być całkiem sporo, ma bardzo silne właściwości regenerujące, napisałam kiedyś o tym oleju oddzielny artykuł KLIK - niesamowita roślina :)


W składzie kremu znajdziemy, oprócz tytułowego oleju, przyjazne emulgatory i woski emulgujące, regenerująco-łagodzące ekstrakty z rumianku i nagietka, witaminę E, proteiny pszenicy wzmacniające skórę i paznokcie oraz w miarę przyjazne konserwanty. Nie ma tu parafiny, silikonów (które akurat w kremach do rąk są IMO jak najbardziej na miejscu ale nie wszyscy je tu lubią) ani składników, które uważam za "brzydkie", np niektóre konserwanty albo silne alergeny. Krem ma bezpieczny skład na tyle, że nie miałabym obaw wysmarować tym kremem kilkuletnie dziecko (o ile dziecko nie ma uczulenia na pszenicę, bo wiadomo, co do rączki to do buzi :P ).

Tubka jest solidna i estetyczna, wykonana z mocnego plastiku i z wygodnym i niezawodnym zamknięciem na klik. Krem wydobywa się łatwo, jest średnio gęsty, nie rozlewa się ani nie ma konsystencji pasty. Pachnie cukierkowo i owocowo, podobnie jak rokitnikowy żel pod prysznic :) Zapach utrzymuje się na skórze.


Konsystencja kremu jest zadziwiająca, jak na olejowy skład jest całkiem lekki, podczas smarowania czuć wodę, która zaraz znika - wtedy krem traci poślizg i pozostaje na skórze bardzo cienką woskową warstwą, która nie jest tłusta ani lepka. Można zaraz siadać do komputera.
Zgodnie z przypuszczeniami krem nie podrażnił mojej skóry ani nie wywołał żadnej negatywnej reakcji. Jeśli utrafię z aplikacją - skóra jest gładka, miła w dotyku i ani trochę lepka a paznokcie wyglądają zdrowiej.

Jako minusy wymieniłabym za słabe jak na moje potrzeby działanie nawilżające czy natłuszczające oraz problem z dozowaniem - jeśli nałożę kremu za mało, nie chce się rozprowadzić, jeśli za dużo - nie wchłania się całkowicie i ręce są trochę lepkie. Moja skóra dłoni jest dość sucha, odwodniona i wrażliwa, zazwyczaj sprawdzają się na niej kremy o mocno emolientowym (olejowym) składzie, mile widziany dodatek nawadniających humektantów.

Niestety krem nie został moim pewniakiem, wolę nosić w torebce inne kremy, które są niezawodne i nie wymagają tak precyzyjnej aplikacji i zawsze dadzą wystarczające nawilżenie.
Krem zużywam w kuracjach całonocnych w połączeniu z bardziej tłustymi kremami - tam sprawuje się wyśmienicie :) Dłonie rano są nawilżone, skóra miękka a paznokcie gładkie i mocniejsze.

Wiem, że krem ma grono miłośników, więc nasz brak zgrania to pewnie nie tyle kwestia wad kremu, co rozbieżnych potrzeb.

Cena kremu to około 10zł za tubkę o pojemności 75ml.

Nie sądzę, żebym kupiła kiedyś ten krem, o ile bardzo nie zmienią się potrzeby mojej skóry dłoni. Intrygują mnie inne kremy z tej serii, z masłem shea i kakaowym oraz "maślane" kremy z nowszej serii PO - Afryka.


Krem Planeta Organica z rokitnikiem testowałam w ramach współpracy z Zielarnią Lawenda.

Znacie może kremy PO?
Jacy są Wasi ulubieńcy w pielęgnacji przesuszonych dłoni?



Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #9

$
0
0

Ależ ten czas pędzi :)

Proszę państwa, niniejszym donoszę, że po wielu miesiącach poszukiwań chyba mam nowe włosowo-skalpowe pewniaki! :) A przynajmniej dzisiejszy zestaw, w tej kolejności i tych proporcjach (i tych warunkach pogodowo-wilgotnościowych).
1 - przed myciem odrobina nafty rozpylonej na skalp i przy okazji na włosy
2 - Isana Med, Creme-Oel Dusche jako myjadło
3 - Ziaja, Masło kakaowe - odżywka bez spłukiwania - porcja wielkości orzecha laskowego wgnieciona we włosy jeszcze ociekające wodą.

Jest zakręcono i sprężyście :)
A skalp zapomniał, że ma problemy z infekcją, mimo, że zestaw nie jest nastawiony na walkę z takową, po prostu nie podrażnia.


Zoom na sprężyny przy twarzy:


I z łaskawym światłem lampy:


A co u Was i Waszych czupryn?

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #10

$
0
0

...czyli Wiedźma miesza :)

Dzisiaj miałam bardzo aktywny dzień, znowu brakło czasu na uwiecznienie włosów w najlepszym momencie - ale i tak na zdjęciu widać to, co chciałam Wam dzisiaj pokazać :)
W minionym tygodniu testowałam... balsam do ciała Isana Med z mocznikiem 10% jako dodatek do odżywki do włosów. Pomysł podsunęła mi Kasia już kilka tygodni (miesięcy?) temu - ale jak to, taki gęsty balsam na włosy? Zdecydowałam się na eksperyment, ponieważ powyższy balsam nie spełnia wszystkich moich oczekiwań i leży na półce, więc warto znaleźć dla niego nowe cele.
O dziwo - balsam zmieszany z odżywką zachowuje się idealnie, nie obciąża moich włosów a do tego całkiem dobrze działa jako zmiękczacz suchych końcówek, aktywator zaginionego skrętu i kuracja na wiecznie marudny skalp :)
W obecnej pielęgnacji nie muszę już sięgać po produkty lecznicze na łagodną w przebiegu ale upartą infekcję.

Całość spa:
  • olej Monoi - na noc odrobina na skalp i długość
  • Barwa, Szampon Lniany jako "rypacz"
  • odżwyka-kompres: Kallos Color + Isana Med Urea+ na kilka minut pod czepek Pilomax
  • Ziaja, Masło kakaowe odżywka b/s - odrobinę na końce
Efekt: miękko i bardzo zakręcono :) I jest blask!
Zdjęcie włosów po całym dniu na świeżym powietrzu, w tym w aucie bez klimy :) Światło naturalne!


A jak się mają Wasze włosy po weekendzie? :)

Jak często sięgacie po niewłosowe kosmetyki we włosowej pielęgnacji?


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Składy kosmetyków Pilomax

$
0
0

Jakiś czas temu zostałam poproszona o zamieszczenie składów kilku kosmetyków na blogu. Nie powiedziałabym, że prośby były liczne, ale biorąc pod uwagę, że składy nie są dostępne w internecie - spełniam prośbę :)

(Wszystkie zdjęcia można powiększyć).


Wax Daily, Szampon codzienny do włosów zniszczonych ciemnych  [KWC]

Szampon ma potencjał na łagodny produkt do częstego mycia.







Wax Daily, Szampon codzienny do włosów zniszczonych i cienkich bez objętości [KWC]

Szampon ma potencjał na "rypacza" ale nie bezlitosnego - powinien pozostawić włosy czyste ale nie szorstkie, nie dzięki silikonom ale antystatykom i kolagenowi.




Wax, Odżywka bez spłukiwania do włosów ciemnych `Daily Mist` [KWC]

Bardzo zaskakujący składowo produkt - oprócz wody i konserwantów ma bardzo małe stężenia wygładzaczy (silikony, poliquaty i antystatyki). Jakimś cudem działa! :)



Wax Express, Odżywka do włosów zniszczonych normalnych i grubych [KWC]

Odżywka ziołowo - proteinowa z małą dawką emolientów, bez oblepiaczy. Według moich obserwacji tego typu kuracje nie są odpowiednie dla grubych włosów, tym bardziej suchych i sztywnych - dla takich lepsze powinny być kuracje emolientowe.



Wax Express, Odżywka do włosów zniszczonych cienkich i bez objętości [KWC]

Produkt zapowiada się na lekką odżywkę nawilżającą (humektantową).



Mam nadzieję, że składy się przydadzą i pomogą Wam podjąć decyzję odnośnie zakupu :)

Pamiętajcie, że opinie o składach to w dużej mierze zgadywanka, na podstawie składu nie zawsze da się opisać kosmetyk oraz że składy nieciekawe według mnie mogą skrywać produkty idealne dla kogoś innego.

A może znacie te produkty? Skrobnijcie o nich zdanie w komentarzu :)


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Denka i wyrzutki #5

$
0
0
Witajcie!
Oj wessało mnie, ale już jestem i na dobry początek po powrocie - denko :)


MYJADŁA

Anthyllis, Szampon odżywczy z lnem i malwą - recenzja KLIK. Szampon był moim hitem i niezbędnikiem w roku 2012, niestety od zeszłego roku już nie zaspokajał moich potrzeb, finalnie skończył jako żel pod prysznic (w tej roli nie powalił). Pod koniec terminu ważności szampon zaczął dziwnie pachnieć. Kosztuje około 20zł/200ml. Nie wiem, czy kupię ponownie.

BarwaNaturalna, Szampon do włosów suchych i łamliwych "Len & Vitamin Complex"- kolejny już w moich zbiorach taniutki szampon "rypacz". Kosztuje kilka złotych za butelkę, starcza na wiele miesięcy (acz używam "rypaczy" rzadko), włosy oczyszcza, nie męczy skalpu aż tak strasznie, żeby nie dało się wytrzymać. Już kupiłam kolejną butelkę :)

Dermedic, Emolient Linum szampon - recenzja KLIK. Szampon ddykowany wrazliwcom, alergikom i "sucharom". Nie sprawdził się u mnie na głowie - ale rewelacyjnie spisał się jako żel pod prysznic :) Myje delikatnie ale skutecznie, nie wysusza i pozostawia na skórze ochronną ale nietłustą warstewkę. Kosztuje ok 25zł / 200ml. Nie wiem, czy kupię.

Planeta Organica, Cocoa shower gel - recenzja KLIK. Produkt, który wykończyłam z przyjemnością i mam ochotę na więcej! (Niech tylko wyczyszczę część zapasów...). Bardzo delikatny dla skóry produkt, który łagodnie myje i jednocześnie lekko natłuszcza. Kosztuje niecałe 20zł / 360ml. Kupię ponownie - ten albo którąś z innych wersji z tej linii.



DO TWARZY

Bebeauty, Płyn micelarny - znany chyba wszystkim hit dostępny w sieci Biedronka. Produkowany przez Tołpę. Bardzo dobry - skutecznie zmywa lekki makijaż, odświeża skórę, nie szczypie w oczy, nie podrażnia. I śmiesznie tani - 4,50zł/200ml. W tym przypadku denko jest jednocześnie wyrzutkiem i to podwójnym - kiedy rozeszła się wieść, że micel będzie wycofany zrobiłam zapasy - i te zapasy właśnie przeterminowały się nietknięte w składziku. Może macie pomysł, jak wykorzystać pół litra płynu micelarnego w ciągu kilku tygodni? Kupię ponownie, ale jak wykończę zapasy :P

Oceanic, Long 4 lashes, Serum przyspieszające wzrost rzęs - serum wygrałam w konkursie na blogu Alter Ego. Stosowałam przez 2 miesiące prawie co wieczór, następnie z powodu niegojącej się wysypki w okolicy oczu musiałam zrezygnować z większości kosmetyków. Serum nie było jej przyczyną, ale powodowało mocne zaczerwienienie powiek, co raczej nie sprzyja rekonwalescencji. Tymczasem efekty - SUPER!! Różnica mimo krótkiej kuracji jest widoczna (choć nie chce się uwiecznić na zdjęciu), dwa miesiące od zakończenia kuracji efekty nadal są widoczne i wcale nie pojawił się efekt wyskubanego kurczaka, jak ze zgrozą przeczytać można w niektórych opiniach. Serum to większy wydatek, w promocji ceny zaczynają się od ok. 60zł. Nie wiem, czy kupię ponownie, być może wypróbuję sera innych firm w nadziei, że nie zbiegną się z wysypką ani nie podrażnią okolic oczu. Tymczasem tym chętniej szukam dobrego serum na porost brwi!

Ewa Schmitt Boutique, Gąbka do demakijażu Konjac - ciekawy gadżet do oczyszczania twarzy. Chwalony za skuteczne oczyszczanie bez użycia środków myjących, łagodzenie zmian skórnych, delikatne złuszczanie, relaksujący masaż twarzy. Przez wiele miesięcy sięgałam po gąbeczkę sporadycznie, gdyż nie zauważyłam żadnego działania poza przyjemnym masaże. Pod koniec kariery zrobiła się twarda i nie chciała pęcznieć w całości. Cały czas miałam obawy, czy w gąbce nie rozwija się życie wewnętrzne - minus wszelkich akcesoriów wielorazowego użytku. Ciekawy eksperyment, wart tych kilku złotych (była na wyprzedaży) ale chyba więcej nie powtórzę.

Ziaja Med, AZS, Krem regenerujący natłuszczający - stałe czytelniczki wiedzą, a nowe się zaraz dowiedzą - bardzo lubię produkty ziajowe medowe :) Zaspokajają wszelkie skrajne potrzeby mojej skóry - tylko trzeba umieć je nazwać, żeby dobrze dobrać produkt. Ten krem był wybawieniem, kiedy skóra była skrajnie odwodniona ubiegłego lata (wiem, dziwne :P), jednocześnie nie zaklejał jej na amen jak niektóre tłuściochy, nie zapychał. Kosztuje kilkanaście złotych - za taką skuteczność to bardzo mało. Nie będzie Wam się podobał, jeśli nie potrzebujecie tak silnego nawodnienia i ochrony, jest dość ciężki. Pod koniec opakowania nabrał dziwnego zapaszku - zauważyłam to w wielu produktach ZM. Rozwiązanie - nie robić dużych zapasów i zużywać sprawniej ;] Jeśli mnie przyciśnie potrzeba, bez mrugnięcia kupię ponownie :)




KATEGORIA RANDOM

Kallos, Color, Maska do włosów farbowanych - po wielu miesiącach zużyłam litrowy słój tej maski. Zacznę od negatywów: solo jest słaba i nijaka. Kupiłam ją z myślą o odżywkowym myciu włosów i tu się średnio spisała, tzn myć - myje, nieźle emulguje oleje - ale mój skalp nie jest do końca zachwycony, jeśli jest jedyna pozycją danego mycia. Świetna baza pod mieszanki, dobrze się miesza i z olejami, i z mąką ziemniaczaną (KLIK), i nawet z balsamem do ciała (KLIK). Używam jej przede wszystkim do emulgowania olejów i pod mieszanki. Zależnie od sklepu kosztuje 10-25zł / 1000ml. Już kupiłam następną :)
Uwaga - podobno maska w tym samym opakowaniu ma dwa różne składy, jeden z silikonami!

Oilmedica, Maska i odżywka do włosów - któż o niej nie słyszał? Pierwsza polska mieszanka olejowa do włosów i godna konkurencja dla hinduskich olejów! Musiałam kupić :) Kilka pierwszych użyć nawet nieźle rokowało, ale ten związek nie przeżył - duża zawartość ekstraktów to dla większości głów zaleta, a dla mnie niezmiennie wada. Nic to, że piękny skład. Nic to, że bogactwo olejów - i to MOICH olejów. Nic to. Skalp nie chce - nie będzie używania. Po jakimś czasie zauważyła, że olej nie dopiera się z materiałów i zaczyna śmierdzieć zjełczałym tłuszczem, więc dodatkowo odpadło olejowanie na noc. W dalszym ciągu zachęcam Was do testowania tego oleju, bo moje gusta kosmetyczne zazwyczaj są niszowe. Olej kosztuje 10-20zł / 200ml. Niestety nie kupię ponownie :(
PS: Podczas aplikacji oleju na ciepło odkryłam, że fantastycznie działa na paznokcie i skórę dłoni :))

Ol'Vita, Olej z pestek malin - recenzja KLIK. Ostatnio używam oleju bardziej szczodrze bo minął jego termin ważności (oczywiście nie nakładam go już na niespodzianki skórne czy podrażnienia i uważniej oglądam i obwąchuję przed użyciem). Olej z pestek malin jest jednym z moich ulubionych w codziennej pielęgnacji skóry twarzy i szyi. Dobrze spisał się na wyjeździe - zamiast kremu na noc, do masaży zmęczonych nóg i lekkiej kuracji na podsuszone dłonie :) (Kiedy tylko uszczuplę kolekcję olejów :>) chętnie kupię ponownie.

Alterra, Natural Spirit - perfumy (a może woda toaletowa?) opierające się na cytrusowych nutach. Jedyny sklepowy zapach, który podoba mi się i z butelki i na mnie :) Świeży, rześki. Niestety - a może stety: ulotny. Nie męczy, nie powoduje bólu głowy. Nie pachnie kostką do toalet a przynajmniej mi się tak nie kojarzy. Kosztuje 15-20zł/buteleczkę. Kupię ponownie!

* * *

Znacie powyższe produkty? Co o nich sądzicie?

Buziaki!

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

Niedziela dla włosów #11 oraz włosowe podsumowanie miesiąca

$
0
0

Miałam pisać częściej, a wyszło jak wyszło... Miała być niedziela a jest sobotni niewypał :)

Sobotni zestaw rozpieszczający (przynajmniej w zamiarze):
  • Anna, Nafta kosmetyczna z olejem rycynowym
  • miks w białym słoiczku: Kallos Color + Isana Med, Urea 10% balsam do ciała + olej Monoi i słonecznikowy
  • Alverde, Repair shampoo
Nafta kosmetyczna nałożona niezbyt szczodrze na włosy i skalp na przepisowy kwadrans. Na to maska w roli maski oraz jako wstępna emulgacja nafty - na ok. pół godziny. Na koniec jedno mycie szamponem.
Włosy oraz skalp po zabiegu, mimo bogatości, suche.

Korzystając z niedzielnej pięknej aury oraz fotografa - przy okazji spaceru uwieczniłam nowe cięcie. Dzień drugi, po reanimacji odżywką Ziaja z masłem kakaowym. Kolory przekłamane :)


Włosowe podsumowanie września

We wrześniu znalazłam zestaw idealny, zarówno dla skalpu jak i dla włosów. Nie wiedzieć czemu robię skoki w bok, po czym i tak wracam z podkulonym ogonem do pewniaków :)

Zestaw zwycięzców to:
  • Isana Med, Creme-Oel Dusche jako myjadło
  • Kallos Color jako odżywka myjąca i baza pod maski - mini-recenzja maski KLIK
  • Isana Med, Urea 10% balsam do ciała - kilka słów o składzie KLIK
  • Ziaja, Odżywka do włosów z masłem kakaowym (b/s)

Przykładowa NDW z podobnym zestawem - KLIK

Niedawno podcięłam trochę końce i zmieniłam kształt fryzury - rozrastała się na boki zamiast dążyć w dół. Obecna długość znowu nie nadaje się do związywania ale jest twarzowa i kosmyki ładnie wyzierają spod opaski lub beretu, do których noszenia coraz częściej zmusza poranny chłód. Coraz częściej też myję włosy na noc, więc rzadko mogę nosić maksymalny skręt. Ten, o ile luźniejszy, jednak jest trwalszy.
Kondycja włosów jest bardzo dobra, chociaż ich tolerancja niektórych składników, tzn protein, ekstraktów ziołowych czy wrażliwość na zmiany wilgotności powietrza nie zmalała ni o gram.

Jesień is comming :)

Jak się mają Wasze włosięta?

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin
Viewing all 182 articles
Browse latest View live